16
01
2024
Zuza Bryk o kampanii Chanel: "W pracy modelki nie ma miejsca na zastój"
Chanel/Steven Meise
W tym roku przygotowuje się do matury, a świat wielkiej mody
już stoi przed nią otworem. Zuza Bryk na swój wielki przełom
w karierze długo nie musiała czekać. Ciężka praca, determinacja
i wiara w siebie pomogły jej wygrać casting do
najnowszej kampanii perfum Chanel Chance.
Teraz w rozmowie z Julią Lubecką opowiedziała, jak zaczęła sie
jej przygoda z modelingiem, jak wspomina pracę na planie
dla francuskiego domu mody i jakie ma ambicje na przyszłość.
Sternberg '23
Julia Lubecka, redaktorka MiuMag.pl: Jak zaczęła się twoja przygoda z modelingiem?
Zuza Bryk, modelka: Marcin - scout z mojej agencji Uncover Models napisał do mnie przez Facebooka. To był czas pandemii, więc zanim podpisałam kontrakt, minęło trochę czasu. Nie od razu też zaczęłam pracować, bo szkoła jest dla mnie priorytetem, a w wakacje pojechałam na mój pierwszy kontrakt do Korei.
J.L: Od zawsze postrzegałaś modeling jako realną karierę, czy może podchodziłaś do tego z rezerwą?
Z.B: Przed podpisaniem kontraktu nie myślałam nawet o sobie jako potencjalnej modelce, ale zawsze lubiłam występować na scenie i mieć robione zdjęcia. Miałam "artystyczne" zacięcie, tzn. chodziłam do szkoły muzycznej, śpiewałam i uczęszczałam na zajęcia teatralne.
J.L: Który moment uważasz za swój "wielki przełom"?
Z.B: Myślę, że udział w kampanii perfum Chanel i podpisanie kontraktu z topową paryską agencją Elite, ale mam nadzieję, że kolejne przełomy przede mną — na tę chwilę skupiam się przede wszystkim na maturze.
Chanel/Steven Meise
J.L: Co pomyślałaś, kiedy po raz pierwszy usłyszałaś o wygranym castingu Chanel?
Z.B: Do tej pory jest to dla mnie ogromne zaskoczenie i oczywiście myślę o tym, jako o wielkim wyróżnieniu. W momencie, kiedy się dowiedziałam, nie mogłam w to uwierzyć i pomyślałam, że właśnie uśmiechnęło się do mnie szczęście i że nomen omen, to moja wielka szansa.
J.L: Jak wyglądała praca na planie kampanii perfum Chanel?
Z.B.: Była podzielona na dwa etapy. W Paryżu nagrywaliśmy video z Jeanem Pierre Jaunetem, a w Nowym Jorku robił nam zdjęcia Steven Meisel. Na planie francuskim atmosfera była wprost magiczna i bajkowa, zupełnie jak na finalnym nagraniu. Bardzo polubiłam się z pozostałymi bohaterkami kampanii. Ekipy produkcyjne były dwie, paryska i nowojorska — obie świetne, ale szczerze mówiąc, w Paryżu atmosfera była mniej nerwowa i przyjemniejsza. Na nagrywki było przeznaczone 5 dni, w Stanach natomiast tylko dwa. Może to też przez to, że na wideo mogłam się bardziej "aktorsko" wykazać. Bohaterki sesji traktowano zupełnie wyjątkowo, mówili na nas "Chanel girls".
J.L: Przy kampanii miałaś okazję pracować z takimi ikonami, jak Steven Meisel, Pat McGrath czy Karl Templer. Czego nauczyło cię to doświadczenie?
Z.B.: Nauczyło mnie, że trzeba być zawsze zwartym i gotowym do pracy. Nie ma miejsca na jakikolwiek zastój. Z drugiej strony praca z takimi nazwiskami uzmysłowiła mi, że znani ludzie to też ludzie i że nie ma czego się bać. Wręcz przeciwnie, dobrze widziana jest pewność siebie, otwarta głowa i duży uśmiech. Miałam okazję się o tym przekonać, gdy zakończyliśmy pracę na planie i podeszłam do stołu, przy którym siedziała Wielka Czwórka — Steven Maisel, Pat McGrath, Karl Templer i Guido Palau, by podziękować za wspólną pracę — powiedzieli, że świetnie sobie poradziłam.
FurFur '2023
J.L: Kampanii perfum Chance Eau Fraîche przyświeca dewiza Coco Chanel, „Nadarzyła się okazja, a ja z niej skorzystałam”. Czy podobnie jak Mademoiselle uważasz, że najlepszymi szansami są te, które sami sobie kreujemy?
Z.B.: Uważam tak samo. Bez pracy szczęście samo nie przyjdzie, a sytuacje z "wkładem własnym" dają największą frajdę.
J.L: Jaka jest najlepsza szansa, którą ostatnio wykorzystałaś?
Myślę, że mój ostatni wakacyjny wyjazd do Japonii. Poznałam nową kulturę, którą pokochałam, świetnych ludzi i oczywiście zyskałam doświadczenie modelingowe
J.L.: Które nazwiska w modzie cię najbardziej inspirują?
Inspirujących mnie nazwisk jest sporo, jednak lubię myśleć, że to Kate Moss, do której pod względem wyglądu jestem porównywana. Dodatkowo jest niższa od "standardowych" modelek, do których też się nie zaliczam, bo w świecie mody 174 centymetry to wciąż dosyć mało. Z "rodzinnego" podwórka wyszczególniłabym moją koleżankę z agencji, Sylwię Kutę, z którą moje drogi modowe się przecinają. Z osób mniej związanych modą, taką ikoną jest dla mnie Natalie Portman.
J.L: Jakie są twoje ambicje na przyszłość?
Z.B: Moim marzeniem od dziecka jest aktorstwo, chcę studiować w łódzkiej filmówce. Super, gdyby udało się to połączyć z modelingiem. Na chwilę obecną chcę jak najlepiej zdać maturę (śmiech) i wykorzystać czas po liceum do zdobywania doświadczeń modelingowych i podróży.
Tatiana & karol for Rosa Chains