08
09
2023
24 godziny z Julią Borawską. Spędziłyśmy dzień z modelką
Prywatne archiwum Julii Borawskiej
Jak wygląda dzień jednej z najpopularniejszych modelek w Polsce?
Nasza redaktorka Paula Jarosz prześledziła plan dnia Julii Borawskiej, influencerki oraz modelki pozującej między innymi dla Vogue Polska, Greece, Mexico, a także chodzącej po wybiegu u Dolce & Gabbana czy Valentino. Piękność z Warszawy dzieli się z nami swoimi beauty sekretami oraz stylizacyjnymi trikami.
Co je na śniadanie? Jakie ćwiczenia poleca, aby
być w formie? Gdzie chodzi na spotkania ze
znajomymi? Oto jej codzienny plan dnia.
Prywatne archiwum Julii Borawskiej
7:30
Staram się wstawać rano, o 7:30 codziennie
dzwoni mój budzik. Moją pierwszą myślą zawsze
jest mój ukochany pies Lewis.
On nade mną stoi i piszczy, żebym wstała i dała mu jedzenie. Jak już ogarnę ten "mały kryzys" to mega ważne jest dla mnie, aby stworzyć taką swoją poranną oazę - żeby po prostu nikt mi nie przeszkadzał. Wtedy włączam sobie muzykę. Nic konkretnego, lubię playlisty ze Spotify.
Z domu absolutnie nie potrafię wyjść bez śniadania.
Zawsze byłam wielką fanką słodkich śniadań na przykład owsianki, overnight oats czy granoli z jogurtem, ale ostatnio moja przyjaciółka poleciła mi książkę o skokach glukozy i okazało się, że te słodkie dania wcale nie są takie zdrowe jakby się mogło wydawać. Teraz przerzuciłam się na słone opcje jak na przykład awokado toast z jajkami. Takie śniadanie daje mi energię na cały dzień.
Mojego dnia nie mogę zacząć także bez kawy na
owsianym mleku. Przy niej ogarniam bieżące maile,
wszystkie briefy, castingi od agencji, ale także
zapytania o współpracę na Instagramie.
Moje konta na social mediach zaczęły mi przynosić realny zysk podczas pandemii. Wtedy cały content creation przeniósł się do internetu. W tym kierunku poszli także moi stali klienci, dla których realizowałam duże sesje zdjęciowe, tacy jak Modivo czy CCC, którzy zaczęli mi zlecać digitalowe współprace.
Prywatne archiwum Julii Borawskiej
11:00
Jako modelka muszę dbać o formę, więc
przed południem zbieram się na siłownie.
Na trening chodzę do mojego ukochanego studia pilatesu Nashe w Warszawie. Zazwyczaj wybieram opcje na reformerach, które pobudzają mięśnie głębokie i potrafią dać dobry wycisk, ale robię też cardio czy podnoszenie ciężarów. Po treningu wracam do domu, biorę szybki prysznic i przygotowuje sobie proteinowego shake’a, żeby utrzymać kondycję moich mięśni, a następnie wykonuje moją rutynę pielęgnacyjną.
Absolutnie nie wyobrażam sobie dnia bez nałożenia
witaminy C, dobrego kremu do twarzy, kremu pod
oczy i SPF. Produkty te pochodzą u mnie od
polskich marek z naturalnymi składami
takich jak PH Doctor czy Basic Lab.
Następnie wykonuje szybki drenaż twarzy rollerem, który trzymam w lodówce w woreczku - to mega ważne, żeby był odseparowany od innych rzeczy, aby nie przenosił zarazków i bakterii na twarz. Na co dzień staram się nie malować, ale jak mam jakieś spotkania w ciągu dnia to zazwyczaj wykonuję „make-up no make-up”. Zaczynam od korektora pod oczy Chanel, żelu do brwi od Benefit, a następnie podkreślam kości policzkowe bronzerem i highligterem od Anastasii.
Nie każdy też wie, ale moim trikiem na szybkie zebranie
się z domu jest kapsułowa garderoba. Znajdziesz u mnie
tylko klasyki w kolorze beżowym, białym i czarnym, więc
wszystko do siebie pasuje i daje mi
dużo możliwości stylizacyjnych.
@miumag.pl Szybkie strzały z modelką i influencerką @Julia Borawska #dl#dlacievie#viral#trend#moda ♬ (It Goes Like) Nanana - Edit - Peggy Gou
Moją inspiracją i ikoną stylu jest Rosie Huntington Whiteley, którą często podpatruję. Jedyną rzeczą, bez której nie wyobrażam sobie wyjścia z domu to oczywiście telefon, ale także designerska torebka i okulary. Mogę być ubrana cała w Zarę albo nawet dres, ale te dodatki zawsze sprawiają, że moja stylizacja wygląda na dopracowaną.
W około 15 minut jestem gotowa do wyjścia.
Prywatne archiwum Julii Borawskiej
13.00
Po południu zazwyczaj wpadam do mojej agencji
Model Plus na polaroidy, czyli takie naturalne
zdjęcia, które musimy wykonywać raz w miesiącu.
Trwają one około godzinę, a na nich pokazujemy jak wygląda nasze ciało, buzia, robimy też wideo tego jak chodzimy, aby klient zobaczył nas także w charakterze modelki na wybieg. Po polaroidach zazwyczaj idę z moimi bookerami coś zjeść i wtedy rozmawiamy o tym, jakie mamy plany na na najbliższy czas, jakie mam opcje pracy i z kim. Ustalamy taką trochę strategię. Mam dwóch agentów, którzy się mną zajmują - jeden zajmuje się rzeczami związanymi z modelingiem, a drugi z Social Media.
Na lunch zamawiam zazwyczaj coś lekkiego,
od około 10 lat jestem wegetarianką, więc zdrowa
dieta to u mnie podstawa. Przeważnie stawiam
na sałatkę z rybą i grzanką z sezonowymi przyprawami.
Prywatne archiwum Julii Borawskiej
15:00
W drodze do domu słucham zazwyczaj jakiegoś podcastu - teraz fascynują mnie te o zdrowiu i lifestyle’u. Szybko ogarniam włosy i dopracowuje make-up, aby przygotować content na mój Instagram.
Jeśli mam jakąś płatną współpracę spotykam się
z fryzjerką i makijażystką oraz fotografem.
Można powiedzieć, że mam taki swój team, który
dokładnie mnie zna i wie w jakim klimacie
chcę utrzymać daną kampanię.
Mimo, że wielu osobom wydaje się, że praca influencera to tylko ładne zdjęcia, stoi za tym szereg ustaleń, briefów, moodboardów oraz akceptów. Wybranie miejsca pod zdjęcia oraz tego co chce na nie założyć spoczywa na mnie, ale dzięki temu, że jestem dobrze zorganizowana, nauczyłam się szybko i dobrze zarządzać swoim czasem i teraz idzie mi to bardzo sprawnie.
Zazwyczaj fotki robię w centrum Warszawy na tle
jakiejś ładnej, zadbanej kamienicy. Czasem
inspiruje się zdjęciami kopenhadzkich it-girls, a czasem
zdjęciami street style z pokazów mody w Paryżu czy Mediolanie.
Prywatne archiwum Julii Borawskiej
20.00
Po zdjęciach od razu jestem gotowa do wyjścia, jeśli jest to piątek to wychodzę z moimi 3 najlepszymi przyjaciółkami. Naszymi ulubionymi miejscami są Biebenda, Joel czy Ale Wino w Warszawie.
Każda z nas jest inna, nie tylko pod względem
aparycji, ale także usposobienia, więc często
żartujemy, że przypominamy przyjaciółki z
serialu "Seksu w Wielkim Mieście”.
Spotkasz nas śmiejących się do rozpuku i gadających a to o pracy, a to o facetach… Jestem ogromną fanką wina i tą pasję zaszczepił we mnie mój tata, który posiada w domu małą winniczkę. Kultura wina oraz jego spożywanie to dla mnie trochę taka celebracja czasu. To samo tyczy się jedzenia. Na co dzień nie jem słodyczy, fast foodów czy słonych przekąsek, więc jak wychodzę na kolację to pozwalam sobie na makaron oraz pizzę. Najważniejszy jest balans.
Naładowana pozytywną energią wracam do domu.
Robię szybki demakijaż i tak kończy się mój dzień.
Prywatne archiwum Julii Borawskiej