16
06
2014
Wywiad z Sonią Hensler - o modowej pasji i mocnej kresce
sOnia HENSLER
Ilustratorka i designerka, pasjonatka mody, niepokorna artystyczna dusza. sOnia HENSLER to polski talent na angielskiej scenie modowej: młoda, ambitna, szalenie utalentowana, wiecznie kipiąca energią i pomysłami, tworzy nową generację współczesnych fashion rysowników z tradycyjnym warsztatem i nowatorskim podejściem.
Wrażliwość na piękno i wyjątkowe zamiłowanie do sztuki jakby intuicyjnie zaprowadziły ją do Anglii, gdzie mogła odkryć swoją artystyczną inspirację - wiktoriański styl z całym bogactwem form i zdobień. Tę szczególną estetykę wypracowaną w epoce, o której mówiło się, że nad Imperium Brytyjskim słońce nigdy nie zachodzi, sOnia łączy z ciemnym, gotyckim pierwiastkiem. W ten sposób powstają zupełnie niezwykłe ilustracje angielską elegancję kontrontujące z mocną, dramatyczną kreską, które istnieją w klasycznej formie, ale trafiają również na tapety, tkaniny czy strony www. Do tej pory twórczość sOni HENSLER doceniły takie marki jak LOEWE, Topshop, Philips, Orska czy Monnari, a także magazyny: Twój Styl, The Wall Street Journal, Sukces.
Nam sOnia HENSLER opowiedziała o kulisach zawodu ilustratora oraz topowych zleceniach, największych ambicjach i spełnionych marzeniach.
sOnia HENSLER
Jesteś artystycznym samoukiem czy talentem oszlifowanym przez szkołę plastyczną?
Jestem sobą! Jestem artystką! Myślę, że to nie ma znaczenia, czy jest się samoukiem, czy skończyło się szkołę. Ale skoro pytacie, to studiowałam na Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach. Czy to mnie oszlifowało… Raczej trochę zablokowało, ale warsztat dało! Skończyłam w 2007 roku, więc już zdążyłam się wyzwolić.
Od ilu lat zajmujesz się ilustracją modową?
Modę wyssałam z mlekiem matki. Moja mama to pasjonatka mody. Jak się miało matkę-wariatkę, która ubierała w najdziwniejsze zestawy świata, gdzie sama wyglądała jak z innej bajki, to naturalnie później przyszło zainteresowanie modą. Pamiętam, że jak byłam mała, mama stała przed lustrem i przymierzała różne dziwne rzeczy. Zawsze wyglądała świetnie, nigdy kiczowato, nawet w latach 80.!
Opowiedz nam coś o ścieżce, jaką musi pokonać początkujący rysownik, by stać się uznanym ilustratorem. Jak zdobyć pierwszego klienta?
Opowiem o sobie – ja zawsze wiedziałam, czego chcę, wiedziałam, że będę mieszkać w Wielkiej Brytanii po studiach, wiedziałam, że moim celem są konkretne marki modowe, wydawnicze itp. I wciąż do nich pisałam, wysyłałam prace, aż w końcu ktoś się odezwał. Byłam i jestem bardzo uparta!
Mieszkasz i pracujesz w Anglii, ale grono Twoich klientów jest mieszane, polsko-międzynarodowe. Aktywnie poszukujesz nowych zleceń czy marki zgłaszają się same?
Głównie to klienci z Wielkiej Brytanii, ale również z Emiratów Arabskich, Chin, Hiszpanii, USA, Australii. Zawsze poszukuję nowych zleceń, jednak bardzo często działa poczta pantoflowa. Połowa moich klientów została polecona przez innych. Nie mam żadnego agenta w Anglii, wiec sama jestem sobie agentką.
sOnia HENSLER
Jak wygląda Twój roboczy dzień? A może wolisz pracować w nocy?
Moje życie się trochę zmieniło, ponieważ mam dwie małe córki. Ale to mi nie przeszkadza w mojej pracy, czasami tworzę w dzień, a czasami wieczorami. Wszystko zależy od mojego humoru i rodzinnych planów.
Z zachwytem obejrzałyśmy Twoje portfolio. Jak długo pracujesz nad jedną ilustracją?
Bardzo dziękuję! Wszystko zależy od ilustracji - od oczekiwań klienta oraz tego, jak bardzo skomplikowany jest projekt. Czasami tworzę parę dni, czasami tygodniami.
Rysowałaś już i dla magazynów (między innymi Twój STYL), i dla domów mody (np. LOEWE), a nawet dla wielkich koncernów (Philips). Która ze współpracy była największym wyzwaniem?
Wszystkie zlecenia są wyzwaniem. Zawsze niosą coś nowego i ciekawego. Do każdego podchodzę zawsze tak samo, nieważne jaki to klient, jaka marka. Moje pierwsze zlecenie było chyba największym wyzwaniem, ponieważ zgłosiła się do mnie duża firma z Londynu z prośbą o zaprojektowanie ilustracji, banerów, różnych elementów na targi mody Pure Women Wera w Londynie, w olbrzymiej hali w Kensington. To była pierwsza poważna praca i poważne pieniądze, wiec miałam lekki stres.
Zaciekawiła nas obecność TOPSHOP w gronie Twoich klientów. Zdradź nam, co dla nich przygotowałaś.
To było już parę lat temu. Zgłosili się do mnie sami, zamówili i kupili trzy ilustracje, które miały być wykorzystane jako nadruki na koszulki. Temat: pagan, circus i punk.
sOnia HENSLER
Uwielbiamy modowe ilustracje Davida Downtona, ogromnie podoba nam się styl Cedrica Rivraina, intryguje nas archiwum Joe Eula. Ciekawe jesteśmy, kto jest Twoim artystycznym idolem?
Pierre Gagnaire. To ktoć więcej niż artysta, on daje doznania estetyczne, zapachowe i jeszcze smakowe. To prawdziwy geniusz! Polecam stronę z jego dorobkiem Pierre-gagnaire.com.
A spośród polskich ilustratorów związanych z branżą modową kogo cenisz najbardziej? Twoje prace kojarzą nam się z tym, co robi Anna Halarewicz - jest bardzo kobieco i eterycznie.
Dziękuję, ale ja chyba jestem bardziej edgy, drama. U mnie ta specyficzna ciemna, ostra kreska zawsze gdzieś wyjdzie. Często klienci proszą mnie o kobiece prace, ale ciężko mi się zmusić. Ja kocham konkret, kontrast, mroczne krechy. Lubię Cityabyss, czyli Beatę Szczecińską!
Ostatnio makijażowy gigant MAC sięgnął po archiwalne prace Antonio Lopeza i zadedykował mu kolekcję produktów. Sądzisz, że modowa ilustracja zaczyna stawać się swego rodzaju trendem?
Mam nadzieję! To wygląda świetnie - rysunek i produkt. Zawsze uważałam, że kreska jest czymś więcej. A zestawienie czegoś fotograficznego z rysunkiem tworzy jeszcze większą wartość. Jest bogatsze.
Opowiedz nam historię projektu apaszki dla młodej marki szalików ShallWe. To chyba jedna z Twoich ostatnich udanych kolaboracji?
Dziewczyny zgłosiły się do mnie z pomysłem zaprojektowania dla nich ilustracji. Bardzo się z tego powodu cieszę - gdy zobaczyłam pierwszy szal, to skoczyłam do góry. Jest taki mocny i wyrazisty, co kocham! Nie mogę się doczekać jak już będzie zdobił szyje pięknych pań.
sOnia HENSLER
Jaką najlepszą radę usłyszałaś w związku ze swoim życiem zawodowym?
Zacytuję mojego idola i ojca moich dzieci, Josepha Harris’a: There should be other forms of motivation behind your work other than just wanting to be an artist or wanting to be famous. A real artist is motivated by that which is profound. Be sure about yourself, know why it is that you do what you do. Do everything you can to find the divine spark within yourself. Define that first, before the first stroke of the pencil. If you are sure of your motivation and this driving force is something more than immediate material or egotistical gratification then the opinions and doubts of others can no longer hold you back from creative freedom.
A co sama poradziłabyś ilustratorom, którzy chcieliby iść w Twoje ślady?
Być sobą, być szczerym, nie bać się! Nie naśladować nikogo, nie oglądać za dużo prac innych ilustratorów.
Co jest Twoją absolutnie największą zawodową ambicją? Takie marzenie, które dziś może wydawać się nierealne do spełnienia, ale jeśli się uda, będziesz totalnie szczęśliwa.
Wszystko o czym myślę, spełnia się, więc nie mam nierealnego marzenia! Wszystko, czego chcę, staje się, wcześniej bądź później, w odpowiednim czasie. Jestem teraz w przełomowym momencie. Coraz częściej odmawiam klientom, bo mi nie odpowiadają ich warunki, styl jakiego oczekują. I będę szczęśliwa, gdy klienci wreszcie zaczną nam, artystom, ufać!
sOnia HENSLER