02
09
2015
Diana Vreeland. Jak jedna kobieta zmieniła VOGUE'a?
Diana Vreeland
Kiedy myślisz o redaktorkach naczelnych VOGUE'a, na pewno staje ci przed oczami postać charyzmatycznej i surowej Anny Wintour. Jednak jeszcze na długo zanim królowa boba i ciemnych okularów zasiadła za sterami biblii mody, wszystkim zarządzała Diana Vreeland. Ta niezłomna wizjonerka zmieniła wizerunek amerykańskiego magazynu, a swoim działaniem utorowała drogę współczesnym pismom o modzie.
Nie musisz urodzić się piękną, by być atrakcyjną.
Urodziła się w Paryżu w 1903 roku jako Diana Dalziel. Jej młodość przypadła na szalone lata 20. Jako młoda dziewczyna wyjechała do Nowego Jorku i tam została flapperką, zatracając się w dobrej zabawie pośród amerykańskiej socjety. Wiedziała, że nie jest piękna, postanowiła więc być znana i mieć doskonały styl. Kiedy poznała swojego przyszłego męża – Thomasa Reede'a Vreeland'a, bardziej uwierzyła w siebie. Po ślubie wspólnie postanowili wyjechać do Londynu.
W Europie Diana czuła się jak ryba w wodzie: uwielbiała europejską modę i fascynowała się Coco Chanel.
Pokochała sportowy, wygodny styl Mademoiselle i stała się jedną z jej najzagorzalszych klientek. Po raz pierwszy udowodniła wtedy, jak doskonałe ma wyczucie trendów, nawet tych dopiero rozwijających się. Uważała, że ubrania od Chanel mają niezwykły potencjał – i nie pomyliła się ani trochę.
Diana Vreeland
W kolejnych latach Diana sama założyła butik z bielizną, w którym zakupy robiła najsłynniejsza kokietka Europy, Wallis Simpson. Jakiś czas później wróciła jednak z mężem do Stanów. Tam na jednym z wystawnych przyjęć została wypatrzona przez Carmel Snow, ówczesną naczelną Harper's Bazaar i późniejszą autorkę hasła New Look określającego pierwszą kolekcję Christiana Diora. Carmel doceniła szykowny styl Vreeland i zaproponowała jej pracę w swoim magazynie.
Diana prowadziła własną rubrykę o nazwie Why don't you...?. Udzielała porad na temat mody i urody, często kontrowersyjnych i opartych na doświadczeniach z Francji.
Później, kiedy awansowała i została redaktorką mody, nareszcie mogła swobodnie dzielić się z czytelniczkami swoim rewolucyjnym spojrzeniem na modę. Nierzadko szokowała konserwatywne kręgi. Powoli coraz bardziej skracała spódnice podczas sesji zdjęciowych, umieszczała przełomowe fotografie Richarda Avedon'a i wypromowała noszenie skąpego bikini. Choć niektóre jej pomysły wydawały się być szalone i kontrowersyjne, to całe otoczenie zdawało sobie sprawę, że ma niebywały gust. Szybko uznano ją za wyrocznię mody, mogła więc doradzać największym elegantkom swoich czasów, m.in. Jacqueline Kennedy.
Diana Vreeland
Zawsze kilka kroków przed innymi
W 1963 roku Vreeland zaczęła pracować w VOGUE US, czyli największej konkurencji Harper's Bazaar. Funkcję naczelnej dla tego tytułu piastowała do 1971 roku. W latach 70. i 80., po tym jak zwolniono ją z magazynu, została konsultantką w Costume Institute of the Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku, gdzie zorganizowała dwanaście wystaw.
W roku 1963 VOGUE był jeszcze dość zachowawczy. Diana Vreeland wniosła do niego młodzieńczego ducha swingującego Londynu.
Wiele dojrzałych redaktorek uporczywie unikało młodzieżowego stylu, który pojawił się w latach 60., wciąż stawiając na elegancję poprzednich dekad. To właśnie Diana Vreeland wyczuła, że frywolny styl tamtych czasów to nie zwykły kaprys, ale epokowa zmiana. Nie bała się rewolucji obyczajowej i politycznej – pierwsza pokazała akty na łamach VOGUE'a i lansowała czarnoskóre modelki. To także ona wprowadziły do gry nową sylwetkę lat 60. poprzez zatrudnianie modelek takich jak wiotka niczym gałązka Twiggy, ekscentryczna Edie Sedgwick i smukła Veruschka. Ochoczo wspierała sztukę nowoczesną i przyjaźniła się z artystami, którzy regularnie bywali na obiadach w jej apartamencie przy 550 Park Avenue.
Vreeland wyczuła, że lata 60. potrzebują gorących nazwisk. Zaczęła więc na łamach VOGUE'a podpisywać modelki z imienia i nazwiska. Dzięki niej stały się konkretnymi postaciami, a nie tylko bezosobowymi pięknościami spoglądającymi z okładek. I tak Twiggy czy Jean Shrimpton stały się prawdziwymi it-girls i ikonami popkultury, choć na kartach magazynu nie brakowało także informacji o muzykach rock'n'rollowych, np. o Beatlesach cz Micku Jaggerze.
DNA szyku
Diana Vreeland, nie różniąc się pod tym względem od współczesnych redaktor naczelnych, wypracowała swój niezależny, rozpoznawalny styl.
Jej wygląd właściwie nie zmieniał się przez całe lata – nie eksperymentowała, była wierna temu, w czym czuje się dobrze, a dzięki temu na zawsze pozostała charakterystyczna. Włosy w kolorze hebanowej czerni zaczesywała do tyłu i podwijała za uszami, usta malowała mocną czerwienią, policzki oprószała różem. Do tego często przywdziewała jakieś nakrycie głowy (turban), dużo brzęczącej biżuterii i proste ubrania w stonowanych kolorach.
Harper’s Bazaar, kwiecień 1965
Harper’s Bazaar, marzec 1959
Harper’s Bazaar, marzec 1958
Harper’s Bazaar, kwiecień 1956
Harper’s Bazaar, lipiec 1941
Harper’s Bazaar, 1955