Edit

Specyfika rosyjskiego rynku sprawia, że drukowane w lokalnej wersji VOGUE'a sesje są bardziej tradycyjne niż te, na jakie pozwala sobie regularnie ekperymentująca redakcja japońska albo na wskroś szykowny zespół paryski. Dominują studyjne sesje, nadmierna awangarda raczej nie jest mile widziana - ma być elegancko i... drogo.

 

Marcowe wydanie, mimo że jeszcze nie trafiło do sprzedaży, już wzbudziło masę kontrowersji, a to za sprawą odważnej sesji z Anją Rubik. Polska top modelka, tym razem sfotografowana przez Patricka Demarchelier, szokuje już z okładki, na której odsłania więcej niż przywykliśmy oglądać na coverach VOGUE'a.

 

Na modowych forach natychmiast pojawiły się głosy, że to zwyczajna zagrywka odwracająca uwagę od modelki i tego, co ma na sobie, a mająca jedynie podbić sprzedaż. Okazuje się, że słynna (i powoli kultowa) pierś Anji pojawia się także w okładkowej sesji i to, jak na gwiazdę przystało, aż cztery razy. Towarzyszą jej najgorętsze kreacje sezonu - luksusowo metaliczne, błyszczące niczym zbroja starożytnej wojowniczki, takie które nie wymagają żadnych dodatków.

zobacz na jednej stronie