29
07
2024
Stworzył N’Sync, został z niczym. O czym opowiada dokument „Lou Pearlman: ciemna strona popu”?
Getty Images
Bez niego nie byłoby N’Sync, świat nie usłyszałby o Backstreet Boys,
a solowa kariera Justina Timberlake’a nie okazałaby się sukcesem, który
trwa już ponad dwie dekady. Choć mówi się, że zmienił bieg muzycznej
historii lat 90., niewiele osób wspomina go ciepło. Wszystko za sprawą przekrętu, który kosztował go wszystko.
Lou Pearlman stał za jedną z największych piramid finansowych
w Stanach Zjednoczonych. To jednak nie wszystko. Dlaczego warto
zobaczyć dokument „Lou Pearlman: ciemna strona popu” na Netflixie?
materiały dystrybutora
„Lou Pearlman: ciemna strona popu” na Netflix
Na Netflixie pojawił się kolejny emocjonujący dokument, który rozprawa
się z mrocznymi sekretami z przeszłości. Tym razem na tapet wzięty
został Lou Pearlman, amerykański manager muzyków, odpowiedzialny
m.in. za utworzenie N’Sync oraz Backstreet Boys, a także sukces
takich zespołów jak US5 czy O-Town.
Na pozór niezwykle utalentowany biznesmen ze smykałką do
interesów i ogromną wiarą w młodych ludzi, okazał się być
odpowiedzialnym za jedną z największych piramid
finansowych w historii Stanów Zjednoczonych.
3-odcinkowy miniserial produkcji Netflixa bez skrupułów rozprawia
się z przeszłością Pearlmana, a o jego poczynaniach opowiadają
osoby, które przez lata współpracowały z nim niemalże codziennie.
Getty Images
Lou Pearlman – kto to?
Lou Pearlman początkowo nie miał nic wspólnego z przemysłem muzycznym. W latach 70. założył biznes polegający na wynajmie powietrznych taksówek, jednak idea była zbyt nowatorska na tamte czasy i szybko okazała się niewypałem. Pearlman będący fanem lotnictwa nie poddał się jednak, szybko zakładając kolejną firmę, tym razem zajmującą się przewozem muzyków po Stanach Zjednoczonych. To wówczas po raz pierwszy zdał sobie sprawę, jak ogromną żyłą złota są boysbandy.
„Nie mogłem pojąć, jak te dzieciaki (chodziło o New Kids On The
Block – przyp. red.) mogą wynająć samolot. Potem dowiedziałem się,
że zarobili 200 milionów dolarów dzięki sprzedaży swoich płyt,
a jeszcze więcej na trasie i gadżetach. Pomyślałem wtedy, że
postawiłem na zły biznes” – powiedział Pearlman
w wywiadzie dla stacji ABC w 2000 roku.
Widząc ogromny potencjał finansowy, szybko postanowił odtworzyć sukces New Kids On The Block. To właśnie wówczas, w 1993 roku stworzył zespół Backstreet Boys, składający się z pięciu chłopców w wieku od 13 do 22 lat. Ten okazał się sukcesem na skalę światową, generując rekordowe, bo 130-milionowe sprzedaże płyt.
Zachęcony sukcesem Backstreet Boys oraz swoim lukratywnym biznesem branży muzycznej, niedługo później w 1995 roku, kierując się tym samym modelem, Pearlman uformował N’Sync. Celem po raz kolejny było stworzenie zespołu, którego główną grupą odbiorców będą młode dziewczyny – te zdaniem Lou były niekończącą się maszynką do zarabiania pieniędzy.
Getty Images
Lou Pearlman – przestępstwa
W latach 90. Lou Pearlman nazywany był ojcem popu. Współpracował z Backstreet Boys, N’Sync, O-Town, LFO i US5, Aaronem Carterem, Jordanem Knightem i C-Note. Mając za podopiecznych największe nazwiska ówczesnej sceny muzycznej, Pearlman nie mógł narzekać na brak pieniędzy. Niestety, tego samego nie mogli powiedzieć sami artyści. Domniemane oszustwa finansowe i nierówny podział zysków przyczyniły się do kilku pozwów oraz rozłamów współprac.
„Był w dobrym miejscu w momencie eksplozji nowego popu w drugiej
połowie lat 90. Miał wizję i mógł stworzyć nowe Motown, jeśli nie
byłby tylko tak chciwy. Nie potrafię zrozumieć, jak mógł nas tak
przekręcić” – powiedział w rozmowie z magazynem Vanity Fair
Lance Bass z N’Sync.
Niestety, podopieczni Pearlmana nie byli jego jedynymi ofiarami. Jak się bowiem okazało w 2008 roku, były manager gwiazd wyłudził od inwestorów w sumie ponad miliard dolarów, z czego 300 milionów dalej nie zostało odnalezione. Co więcej, w swoje szemrane interesy próbował wplątać także swoich artystów. Wszystkie pieniądze przekazywane były na poczet firmy i wytwórni muzycznej Trans Continental, która istniała jednak jedynie na papierze i była przykrywką do prania brudnych pieniędzy.
W 2008 roku Lou Pearlman został skazany na 25 lat pozbawienia
wolności. Mężczyzna zmarł jednak w więzieniu w Miami w 2016
roku w wyniku komplikacji po operacji serca w wieku 62 lat. Śmierć
byłego managera skomentował wówczas Justin Timberlake
słowami: „Mam nadzieję, że odnalazł spokój”.
Getty Images