18
04
2014
Skandal w rozmiarze 0: Jakie są granice chudości na wybiegu?
Cassi Van Den Dungen podczas pokazu Alex Perry ss 2014
Pełna emocji debata dotycząca chudości modelek powracała na pierwsze strony gazet już nie raz, nie dwa, najczęściej inicjowana przez media australijskie, które o anoreksji w świecie mody piszą równie często co o angażowaniu na wybiegi i do sesji zbyt młodych dziewczyn. Przykładów nie trzeba daleko szukać, wszak w ciągu ostatnich lat powodem jednego z większych fashion skandali w Sydney była polska modelka Monika Jagaciak. Jako debiutująca wówczas 14-latka (z kampanią Hermes na koncie) wygrała castingi do topowych pokazów na australijskim fashion weeku, jednak jej planowany udział tak bardzo oburzył lokalną prasę, że organizator został zmuszony do wprowadzenia przepisu o zakazie zatrudniania na wybieg dziewczyn poniżej 16. roku życia.
W trakcie ostatniego Australia Fashion Week (6-11 kwietnia 2014) również nie obyło się bez kontrowersji. Kością (nomen omen) niezgody okazała się prezentacja kolekcji projektanta Alex Perry, podczas której uwagę od strojów odciągały cienkie jak sznurek sylwetki modelek. Najchudsza z najchudszych, Cassi Van Den Dungen (ważąca 50 kg przy wzroście 179 cm oraz wymiarach 86-61-86) poruszyła swoimi wątłymi nogami i kościstymi ramionami rzeszę redaktorów, a umówmy się, ludzi praucjących w tej branży naprawdę trudno wprowadzić w osłupienie filigranowymi proporcjami. - Kiedy zobaczyłam te nogi, omal nie umarłam. - opowiada w rozmowie z The Daily Telegraph Jackie Frank, redaktorka Marie Claire Australia - Zadzwoniłam do jej agenta i zapytałam: dlaczego ta dziewczyna pojawiła się na wybiegu, mimo że wyraźnie nie wygląda zdrowo? On odpowiedział, że Cassi je normalnie.
Cassi Van Den Dungen podczas pokazu Alex Perry ss 2014
Jeszcze dalej poszły inne australijskie media, sugerując, że dziewczyny uważane za zbyt smukłe wróciły właśnie z kontraktów w Europie, gdzie musiały dostosować się do paryskich rozmiarówek. Anonimowe źródło The Daily Telegraph winą za taki stan rzeczy obarcza projektantów, twierdząc, że tak długo, jak kreatorzy będą szyć do swoich pokazów ubrania w mikroskopijnych rozmiarach, tak długo modelki będą musiały dostosowywać do nich swoją wagę.
W obronie dziewczyn z pokazu Alex Perry stanęła jednak Melissa Hoyer, redaktorka serwisu News.com.au. - Wskazując palcem na konkretne modelki i mówiąc: jesteś zbyt chuda, a co za tym idzie wyglądasz na bardzo chorą, ocieramy się o pewną formę zastraszania. - tłumaczy - Skąd możemy wiedzieć, jaki jest stan czyjegoś zdrowia? Czy to samo, z taką samą wściekłością, bylibyśmy w stanie powiedzieć ludziom cierpiącym na otyłość? Hoyer zauważa, że waga modelek i ryzyko istnienia zaburzeń odżywiania nie powinny być kwestią opinii publicznej, a raczej prywatną sprawą między dziewczyną a jej agentem i rodziną, czyli osobami, które są w stanie zapewnić jej realną pomoc i wsparcie.
Równocześnie dziennikarka ubiega wszystkich, którzy chcą jej zarzucić popieranie niezdrowych zachowań w świecie mody, serwując trafiającą w sedno problemu puentę. - Te debata w kółko się powtarza, co sezon wywołując oburzenie. Ale smutną sprzecznością jest w tym wszystkim to, że gdy modelka pokaże odrobinę cellulitu albo fałdki na brzuchu, na widowni słychać chichot i złowieszcze: ona jest za gruba.
Cassi Van Den Dungen podczas pokazu Toni Maticevski ss 2014
My o komentarz w sprawie poprosiłyśmy modelkę Martę Nowacką agencji AS Managament i autorkę bloga Wieszak na wybiegu, która modową branżę zna od kulis - w ciągu czterech lat pracy zdążyła odwiedzić Nowy Jork, Barcelonę, Mediolan, Londyn, Paryż oraz trzykrotnie Tokio.
MIUMAG: Jakie są granice chudości na wybiegu?
Marta Nowacka: Modelki na wybiegu mają być chude - to wiedzą wszyscy. Bardzo szczupłe sylwetki najlepiej prezentują stroje projektantów, gdyż przypominają przysłowiowe wieszaki. Spotkałam się z wieloma dziewczynami, które były szaleńczo wychudzone, a miały wielkie powodzenie na castingach do Fashion Week'ów. Czasami odnosiłam wrażenie, że im chudsza modelka, tym lepiej. 86 cm w biodrach to dla normalnej kobiety skandal i paranoja, lecz dla modelki stricte wybiegowej to norma, a nawet marzenie. Skoro więc projektanci nie mają nic przeciwko anorektycznie wyglądającym dziewczynom, to czy istnieją jakieś granice chudości na wybiegu? Moim zdaniem granice te zostają w brutalny sposób przekroczone, kiedy - jak w przypadku FW w Australii - chudość modelki jest tak znacząca, że przykuwa uwagę bardziej niż sama kolekcja. Jeśli modelka straszy publiczność nogami jak patyki, to jest to sygnał ostrzegawczy i jasny znak, że dzieje się coś bardzo złego. Wtedy koniecznie należy reagować. Zapewnienia agentów, że "ona je normalnie" są w tym momencie śmieszne i bezpodstawne, gdyż jako modelki mieszkamy same i żywimy się same - agencja nie ma możliwości sprawdzenia dokładnego jadłospisu swojej podopiecznej. Tak chude dziewczyny nie mogą jeść normalnie. Koniec kropka. Mają problemy fizyczne i psychiczne, i żadne zarobki tego nie zrekompensują.
Cassi Van Den Dungen za kulisami pokazu Ginger & Smart ss 2014
Czy prawo rzeczywiście powinno regulować wagę modelek pojawiających się na wybiegach?
Moim zdaniem tak. Zarówno wagę, jak i wiek modelek, gdyż są to najczęściej niezwykle młode dziewczyny, które przedwcześnie opuszczają rodzinny dom, przedwcześnie są zdane same na siebie, przedwcześnie są zmuszane do ciągłego pilnowania wagi. Będąc modelką nie można odżywiać się "normalnie". Każda z nas ma inne ciało, jedna tyje łatwiej, inna wolniej, ale modeling to wieczne myślenie o tym, jak, kiedy i co jeść. Jeśli dziewczyny są bardzo młode i u progu wielkiej kariery, to łatwo wpaść w dietetyczną pułapkę, z której później ciężko się wydostać. Gdyby pojawił się prawny nakaz, regulujący prawidłową, zdrową wagę modelek, nie musiałybyśmy katować się dietami i narażać na niebezpieczeństwa zaburzeń odżywiania.
Co sądzisz o wykluczaniu najszczuplejszych modelek - czy etyczne jest, aby obsrwatorzy z zewnątrz oceniali ich stan zdrowia?
Wbrew pozorom bardzo łatwo rozpoznać dziewczyny naturalnie chude od tych chorych - pamiętajmy, że drakońskie diety lub głodówki skutkują nie tylko utratą wagi, ale również wyraźnym zmęczeniem, szarą cerą, podkrążonymi oczami, suchą skórą, wypadaniem włosów, złym stanem paznokci. Jeśli dziewczyna jest "chuda z natury" nie ma absolutnie podstaw do tego, by ją szykanować za złe odżywianie. Przesadnie chude osoby kształtują jednak krzywdzący wizerunek wszystkich modelek, które postrzegane są jako te przysłowiowe wieszaki. Jeśli zaś po dziewczynie widać, że odżywia się nieprawidłowo, powinniśmy reagować i nie pozwalać takim modelkom pracować. To nie jest zdrowe.
Cassi Van Den Dungen podczas pokazu Jayson Brunsdon ss 2014
Jakie są Twoje obserwacje: czy w Europie istnieją inne standardy wagi modelek niż np. w Azji albo USA?
W zależności od rynku zmieniają się wymagania klientów w stosunku do wagi modelek. Przykładowo w Paryżu najlepiej pracują niezwykle chude dziewczyny o nóżkach jak patyczki i chłopięcych biodrach. W Mediolanie na castingach można spotkać naprawdę "duże" dziewczyny - z pokaźnym biustem, jędrnym tyłkiem i talią osy, czyli kobiety z krwi i kości, które mogą reklamować kostiumy kąpielowe lub bieliznę.
Za kulisami naprawdę zdarzają się modelki, które na śniadanie jedzą przysłowiowe waciki nasączone herbatą?
Waciki to mit, ale oczywiście nie wszystkie dziewczyny zdrowo się odżywiają. Są modelki, które na śniadanie piją kawę, a na obiad jedzą jabłko i jogurt naturalny...
Czy usłyszałaś kiedykolwiek opinię, że jesteś "za gruba / za chuda" na jakiś rynek?
Tak, w Mediolanie usłyszałam, że jestem o wiele za chuda, zaś przed wylotem do Tokio musiałam zgubić kilka centymetrów.
Spotkałaś się z przypadkiem zdiagnozowanej anoreksji u modelki, którą znałaś?
Nie, nie znam nikogo ze zdiagnozowaną anoreksją, lecz wiem, że wiele z nas zmaga się z psychicznymi problemami na tle odżywiania. To niekoniecznie tylko anoreksja czy bulimia, ale zaburzenia różnego rodzaju. Praca modelki to ciągła walka z pokusami, odmawianie sobie jedzeniowych przyjemności, liczenie kalorii, chudnięcie oraz tycie. Osobiście wiem, że do końca życia będę w jakimś stopniu kontrolować to, co jem, a przynajmniej zawsze o tym myśleć.