05
04
2016
Ania Kruk o koncepcji marki, nowej kolekcji i projekcie specjalnym
fot. Natalia Niedziela, backstage sesji dla magazynu Twój Styl
Z Anią Kruk, współzałożycielką uwielbianej marki biżuterii działającej pod jej nazwiskiem, spotkałyśmy się tuż przed oficjalnym startem wiosennego sezonu w jej flagowym warszawskim butiku przy ulicy Mokotowskiej. W modowym sercu miasta, projektantka z Poznania, której rodzina od pokoleń zajmuje się biznesem jubilerskim, opowiedziała nam o tworzeniu biżuterii z duszą, budowaniu międzynarodowej marki oraz nowej, wyjątkowej współpracy.
Mowa o kolekcji ANIA KRUK inspired by Fantasia, czyli specjalnej edycji opakowań dla limitowanych nowych smaków jogurtów Fantasia Black i Fantasia White.
Bazą projektu są delikatne, koronkowe wzory, w które wpisano monogram K, nawiązujący do nazwiska projektantki. Równolegle powstała niezwykła kolekcja biżuterii, która już trafiła do butików marki. Stylowe opakowania idealnie podkreślają finezyjny smak nowych jogurtów: na wieczku i etykiecie znajduje się subtelny ornament, a wzór uzupełnia stylizowany, złoty napis. Lekkość, autentyczność, bliskość - wartości cenny dla obu marek uzupełniły się w iście marzycielskim stylu!
Nazwisko Kruk cieszy się znakomitą sławą w branży jubilerskiej, ale Ty nadajesz mu nowy, młodzieńczy, pełen świeżości wydźwięk. W tworzeniu marki wspiera Cię brat ‐ Wojtek. Jaka jest historia rodzenia się koncepcji Waszego brandu? Jak dzielicie się obowiązkami?
Marka ANIA KRUK powstała 4 lata temu. Po różnych zawirowaniach, związanych z przejęciem W.Kruka przez Vistulę, moja rodzina szukała pomysłu na nową firmę, w której moglibyśmy kontynuować tradycję rodzinną. Nie chcieliśmy budować marki, która byłaby bezpośrednią konkurencją dla W.Kruk. Chcieliśmy stworzyć coś, co w Vistuli już nie było możliwe: markę autentyczną, opartą na naszej historii, ale przy tym młodszą, nowoczesną, bezpośrednią. W naturalny sposób pojawił się pomysł nazwania jej moim imieniem – Ania Kruk, nie Anna, tylko właśnie Ania.
„ ”
Wszystkie puzzle do siebie pasowały – ja jako projektantka, ja jako córka, ja jako młoda kobieta, a także mój styl życia, bo nigdy do końca nie odnajdywałam się w bardzo poważnej, dostojnej, klasycznej estetyce.
- Ania Kruk
Mój brat zajmuje się stroną biznesową i finansowo-prawną. Ja jestem odpowiedzialna za całość kreatywnych procesów w firmie: od analizy sprzedaży pod kątem produktu, przygotowania strategii na cały sezon, zaprojektowania kolekcji i zaplanowania produkcji – po nadzór nad stworzeniem koncepcji marketingowej i komunikacji marki i naszych kolekcji, lub nowych projektów. Podzieliliśmy też między siebie świat butików stacjonarnych (Wojtek) i świat online (ja). Jest tego dużo, ale jako Dyrektor Kreatywna dbam, żeby wszystko zamykało się w jedną całość, było spójne.
fot. Natalia Niedziela, backstage sesji dla magazynu Twój Styl
Studiowałaś w Polsce, Francji oraz Hiszpanii pod okiem prawdziwych mistrzów sztuki jubilerskiej. Który z Twoich nauczycieli wywarł największy wpływ na Twój styl i ukształtował jako artystkę?
Moją filozofię projektową zaszczepił we mnie Uniwersytet Artystyczny w Poznaniu – to tam nauczyłam się, że projektowanie tak naprawdę jest jedno. Te same zasady dotyczą projektowania grafiki, biżuterii, wnętrz, produktu. Przeszłam przez najróżniejsze pracownie projektowe na studiach, i przez różne uczelnie – myślę, że bardziej niż jeden określony mentor, ukształtowała mnie właśnie ta różnorodność, eksperymenty z różnych dziedzin.
„ ”
Bardzo ważne są też staże studenckie – ja oprócz praktyk w Polsce, wyjechałam do Studia Mariscal w Barcelonie, które wtedy było w szczycie rozkwitu i popularności. Najwięcej uczysz się obserwując pracę z rzeczywistym klientem, uczestnicząc w realnych projektach.
- Ania Kruk
To był świetny czas: jeździłam na rowerze do pracy w zarosłej bluszczem starej fabryce, jadłam pyszne jedzenie, w studiu rysowałam, uczyłam się, stawiałam pierwsze kroki w świecie grafiki i typografii. Pod okiem Javiera Mariscala miałam okazję uczestniczyć i obserwować powstawanie pełnometrażowego filmu animowanego Chico y Rita w reżyserii Fernando Trueby – który w 2008 był nominowany do Oskara.
fot. Natalia Niedziela, backstage sesji dla magazynu Twój Styl
Po ukończeniu edukacji, wróciłaś do Polski z głową pełną pomysłów. Szalenie podoba nam się pełne wdzięku logo marki Ania Kruk, różowe torebeczki i nowe pudełeczka z kokardkami. Opowiedz nam o powstawaniu koncepcji ich designu.
Dziękuję, bardzo mi miło! To duży stres: stworzyć logotyp dla własnej marki. Chciałam, żeby ANIA KRUK wyróżniała się na rynku, żeby logo było eleganckie, kobiece, nowoczesne, ale i nie do końca poważne. Stąd ornament – ale rysowany prostą, grubą kreską, bez stylizacji.
Idąc tropem marek luksusowych, takich jak Yves Saint Laurent czy Chanel, od razu stworzyłam też monogram mojej marki – K, który jest skrótową wersją logotypu, i z którego wraz ze wzrostem rozpoznawalności marki używamy i będziemy używać coraz częściej.
Ryzykowną decyzją był wybór fuksji jako naszego koloru. To kolor mocny, ale i bardzo kobiecy. Klientki kochają nasze różowe torebeczki, które są szalenie charakterystyczne! Ten aniokrukowy kolor pojawia się na tle bieli i szarości, które przekazują lekkość i świeżość – esencję marki, fuksja pokazuję energię, luz i radość.
„ ”
Dbam o to, żeby filozofię marki było widać w każdym szczególe.
- Ania Kruk
Jeśli się przyjrzycie, nasze nowe pudełeczko, które wprowadziliśmy tuż przed Gwiazdką, jest właśnie szare, eleganckie, ze srebrnym, matowym monogramem i wstążką w kolorze fuksji. Pół roku szukałyśmy koncepcji, jak powinno wyglądać, ponieważ koniecznie chciałam mieć kokardkę, ale bardzo nie lubię umieszczania logotypów na wstążkach, dla mnie to kiczowate.
Nie wiedziałyśmy jak tego uniknąć – bo przecież nie umieścimy logotypu pod wstążką! I nagle, na jednym kreatywnym spotkaniu z Bogusią, naszym Managerem Sprzedaży – nas olśniło: przepleciemy wstążkę pod wieczkiem! W prosty, estetyczny sposób, będziemy miały i logo i kokardkę – BINGO! Jestem z tego naszego pomysłu niesamowicie dumna, i teraz wszystkim o nim opowiadam. A Instagram zapełnił się zdjęciami naszych nowych pudełeczek.
fot. Natalia Niedziela, backstage sesji dla magazynu Twój Styl
Na pewno doskonale pamiętasz swoje pierwsze projekty. Jak wyglądała premierowa kolekcja? Czy niektóre z elementów z samego początku istnienia marki nadal są dostępne dla Twoich Klientek?
Co Wy! O moich pierwszych projektach właśnie chciałabym zapomnieć! Z designem jest jak z biznesem – jeśli stoisz w miejscu, to tak naprawdę się cofasz. Musisz ciągle próbować czegoś nowego, badać, rozwijać się. Jestem dumna z tego jak wygląda marka ANIA KRUK i moje kolekcje tu i teraz. Patrząc wstecz, widzę jednak tyle rzeczy, które dziś zrobiłabym inaczej! Chyba jestem zbyt krytyczna, a za mało sentymentalna. Musicie poczekać jeszcze kilka lat, żebym z łezką w oku wspominała najstarsze projekty.
Polki w ostatnich latach oszalały na punkcie modowych bransoletek. U Ciebie dostępnych jest ich naprawdę sporo, a towarzyszą im subtelne naszyjniki, pierścionki i kolczyki. Co jest absolutnym bestsellerem?
Mogę z dumą powiedzieć, że większość naszych kolekcji z ostatniego roku okazała się trafiona. Wydaje mi się, że coraz lepiej rozumiem moje klientki i ich potrzeby. Szukają prostej, lekkiej biżuterii do noszenia na co dzień. Nie chcą czuć się przebrane, lub wulgarne. Szukają rzeczy delikatnych, eleganckich. Bardzo lubię, kiedy klientki w butiku lub na social media znają i używają nazw konkretnych kolekcji. Kiedy mówią Dostałam naszyjnik KASJOPEJA, Uwielbiam to serduszko z DAMY PIK lub Przyszłam po nausznice LAURA. To pokazuje jak ważna jest historia, koncept kolekcji.
fot. Natalia Niedziela, backstage sesji dla magazynu Twój Styl
A Ty personalnie, który z elementów własnego projektu najchętniej nosisz i darzysz największym sentymentem? Jesteśmy ciekawe, czy masz słabość do jednej, wybranej kolekcji?
Lubię długie naszyjniki, wcześniej długo nosiłam kolekcję LOGO LOVE, teraz moim ulubieńcem jest długi wisior z TAGS. Od zawsze moim fetyszem są kolczyki – lubię te duże, wiszące lub charakterne nausznice.
Fajnie wyglądają podwójne pierścionki z kolekcji TAGS. Zakładam też mnóstwo bransoletek, mieszając wszystkie kolekcje. No dobra, noszę i lubię właściwie wszystko! W końcu nie po to zostajesz projektantem biżuterii, żeby tworzyć projekty, które Ci się nie podobają!
Twój wizerunek i Twoja marka idą ze sobą w parze. W butikach prezentujesz lookbook’owe zdjęcia, na których pokazujesz, jaki jest charakter poszczególnych kolekcji.
Tak, te zdjęcia to również jeden z projektów, nad którym długo myślałyśmy. Chciałyśmy w ten sposób podkreślić projektancki charakter marki, fakt, że w butiku ANIA KRUK nie ma przypadkowych wzorów, wszystko jest poukładane w spójne kolekcje, za którymi stoi koncept. Zdjęcia lookbookowe (nawet nie jestem pewna czy je mogę tak nazywać według reguł świata high fashion, ale tak robię!) pojawiły się dlatego, że biżuteria kiedy nie jest na człowieku, bardzo często traci duszę – na zdjęciach packshotowych, lub nawet na najpiękniejszych ekspozytorach (lub o zgrozo, tzw. szyjkach jubilerskich, które zawsze mi się kojarzyły z odciętymi głowami…).
A przecież ta dusza, te emocje są najważniejsze! I wcale nie sesje zdjęciowe typu high fashion, z idealnymi modelkami i wygładzoną do perfekcji fryzurą. Tylko właśnie takie zwykłe, proste „lookbooki”, ze mną – normalną dziewczyną z grzywką. I wtedy ta biżuteria znów ożywa! Piękne zdjęcia są dla nas bardzo ważne – i mam szczęście pracować z utalentowanymi fotografami, którzy rozumieją nasz klimat. Natalia Niedziela, Iwona Iskierka – tu duże podziękowania dla Was, dziewczyny!
fot. Natalia Niedziela, backstage sesji dla magazynu Twój Styl
A jak Ty czujesz się w potrójnej roli: businesswoman, projektantki oraz twarzy marki?
Świetnie! Lubię wyzwania i różnorodność. Za ciasno by mi było tylko w jednej szufladce: „projektant”, lub „marketingowiec”. To, co mnie fascynuje, to właśnie przeplatanie się tych procesów, prowadzenie firmy, analizowanie sprzedaży, budowanie strategii. Czyli praca na pełnych obrotach. Ta multifunkcjonalność jest czasem zabawna.
Na przykład kiedy Natalia robi mi zdjęcia – strasznie trudno mi nie gadać i nie podchodzić co chwilę sprawdzać jaki jest efekt. Zdecydowanie lepiej czuję się po drugiej stronie aparatu – pracując z fotografem nad kompozycją, kadrem, kolorami, planując ujęcia i ich klimat – a nie pozując do zdjęć. A poza tym, jak już kilka razy usłyszałam – za dużo się śmieję na zdjęciach… Więc modelka high fashion ze mnie żadna…
Opowiedz nam o nowej, wiosennej kolekcji i współpracy z marką Fantasia. W sklepach już można kupować apatyczne jogurty w opakowaniach Twojego projektu.
To duży projekt, nad którym pracowałam od lipca zeszłego roku. Wtedy firma Danone zaprosiła mnie do współpracy – chodziło o wyjątkowe przedsięwzięcie: projekt limitowanej edycji opakowań dla dwóch nowych smaków jogurtów Fantasia: Fantasia Black i Fantasia White. A ponieważ, jak wiecie, ważna jest dla mnie zawsze spójność projektów, wzajemne inspiracje – za dizajnem opakowań poszedł od razu projekt nowej kolekcji biżuterii - ANIA KRUK inspired by Fantasia.
Współpraca z Danone to była sama przyjemność, dlatego, że od samego początku wartości marek ANIA KRUK i Fantasia były niesamowicie zgodne. Lekkość, autentyczność, bliskość. Znalezienie chwili dla siebie w zabieganym dniu, radość – ale taka codzienna, nie tylko od wielkiego wyjścia, elegancja – ale bez sztywności i zbytniej powagi. Jak to pokazać na opakowaniu, w biżuterii? Ja poszłam w stronę eleganckiego, lekkiego wzoru.
„ ”
Stworzyłam koronkowy pattern na bazie mojego monogramu K, wykorzystałam go na opakowaniach Fantasii, przełamując akcentem w kolorze fuksji.
- Ania Kruk
fot. Natalia Niedziela, backstage sesji dla magazynu Twój Styl
Te same ornamenty wplatam w kolczyki, naszyjniki, bransoletki w mojej kolekcji biżuterii. Szalenie istotna była dla mnie w tym projekcie spójność: dlatego dwa smaki jogurtów, biel i czerń, lekkość i zmysłowość, przetłumaczyłam na dwa szlachetne materiały: srebro i złoto. Jak widzicie, wszystko jest przemyślane, aż do najdrobniejszego szczegółu!
W ostatnim roku sporo się wydarzyło – między innymi wyszłaś ze swoją marką poza granice Polski. Masz swój butik w Doha, stolicy Kataru. Dlaczego wybrałaś akurat tę destynację?
Bliski Wschód to rynek o bardzo dużym potencjale. Biżuteria jest w tej kulturze szalenie ważna, a do tego jest to społeczeństwo o wielu tradycjach związanych z robieniem sobie drobnych upominków. Wydaje mi się, że odkryliśmy w Dosze niezagospodarowaną przestrzeń.
Z jednej strony jest ten słynny luksus i przepych, a z drugiej strony są marki masowe. Natomiast na półce średniej są tylko bardzo klasyczni jubilerzy. Wszyscy mają identyczną stylistykę i produkty. My na tym tle jesteśmy czymś zupełnie innym, nie ma tam takiego konceptu.
Czy kolekcja dostępna w Katarze jest taka sama jak ta w Polsce, czy może na potrzeby tamtejszego rynku tworzysz inne propozycje? Co cieszy się największą popularnością?
fot. Natalia Niedziela, backstage sesji dla magazynu Twój Styl
Trochę obawiałam się faktu, że nasze kolekcje nie przyjmą się na Bliskim Wschodzie. I co wtedy? Przeorganizować produkcję na miejscu, tworzyć specjalne linie dla tego regionu? Na szczęście okazało się, że wartości i stylistyka ANI KRUK jest uniwersalna, międzynarodowa. Nasze najpopularniejsze kolekcje sprzedają się świetnie zarówno w Łodzi i Krakowie, jak w stolicy Kataru, Dosze! Kamień spadł mi z serca!
Jedyną różnicą w naszych kolekcjach wysyłanych za granicę jest bursztyn. W Polsce bursztyn absolutnie nie pasuje do konceptu marki ANIA KRUK, w Katarze jak najbardziej! Dlatego, że jesteśmy polską marką. Chętnie i z dumą mówimy o tym naszym klientom. A dla Polski kamieniem charakterystycznym jest bursztyn. Doceniany poza granicą, w Polsce - zarezerwowany raczej dla turystów i starszego pokolenia.
A gdybyś miała wytypować międzynarodowe ambasadorki swojej marki, kogo chciałabyś oglądać w biżuterii Ania Kruk?
Nie myślę za dużo o gwiazdach, ambasadorkach, piosenkarkach i aktorkach. Dla mnie najlepszą ambasadorką mojej marki i biżuterii jest każda z moich klientek. Bardziej inspiruje mnie życie współczesnych, prawdziwych kobiet, niż czerwony dywan i limuzyny. Bardziej cieszę się z ciepłych komentarzy dziewczyn na Facebooku czy Instagramie, niż z tego, że moja biżuteria pojawiła się na ściance. A jeśli już muszę kogoś wybrać to… Poproszę o Leonardo DiCaprio! To byłby świetny biznes, jeśli wszystkim swoim dziewczynom kupowałby u nas biżuterię…