19
06
2015
Sztuka kompletowania biżuterii według Estée Lauder & Catbird
fot. esteelauder.pl
Ambasadorka Estée Lauder - Constance Jablonski i Dyrektor Generalna ds. Zakupów Catbird - Leigh Plessner uczą na łamach The Estée Edit sztuki łączenia biżuterii.
Włosy w odcieniu miodowo złotego blondu, krystalicznie błękitne oczy i zapierający dech w piersiach uśmiech to jedynie kilka z długiej listy powodów, dla których trudno przejść obojętnie obok Constance Jablonski - ambasadorki Estée Lauder. Jej kolczyki firmy Catbird z serii Ballerina, z którymi rzadko się rozstaje, stały się niemal jej znakiem rozpoznawczym. - Constance jest naszą stałą klientką - wyjawia specjalistka ds. zakupów i dyrektor generalna brooklyńskiego salonu jubilerskiego Catbird - Leigh Plessner redakcji Estée Edit, która towarzyszy Jablonski na zakupach przy nowojorskiej East River.
Otwarta w 2004 r. na brooklyńskim Williamsburgu, firma Catbird zaczynała jako butik z odzieżą w dobrze zapowiadającej się w tamtych czasach dzielnicy. Wraz ze wzrostem popularności Williamsburga, Catbird zyskiwała coraz więcej klientów, czego skutkiem było otwarcie dwa lata temu niezależnego salonu z biżuterią przy supermodnej Bedford Avenue. - Biżuteria ma w sobie coś intymnego - tak Plessner tłumaczy świeżo odkrytą przez świat mody obsesję na punkcie spersonalizowanych błyskotek, które - obok biżuterii modułowej - pozwoliły Catbird zdobyć obecną pozycję w branży. W wywiadzie udzielonym Estée Edit, Plessner wyjaśnia, dlaczego w noszeniu biżuterii liczy się ilość i do jakiego stopnia błyskotki mogą przyczynić się do zmiany makijażu i manikiuru.
The Estée Edit w rozmowie z Leigh Plessner
O spersonalizowanej biżuterii i wyjątkowym makijażu
Dlaczego Twoim zdaniem spersonalizowana biżuteria zyskała ostatnio w świecie mody tak dużą popularność?
Jest wiele powodów. Jednym z nich jest niewątpliwie popularność iPhonów i zdjęć street fashion. Myślę, że potężnym źródłem inspiracji dla ludzi są te chwile, kiedy stylowe kobiety pochylają się na pokazach mody nad swoimi telefonami, a na ich dłoniach widać modne pierścionki. Ponadto wiele osób uważa biżuterię za rodzaj inwestycji - coś, co będzie im towarzyszyć przez długie lata. Jest to jakaś forma buntu przeciwko szybko mijającej modzie. Oryginalna biżuteria jest niczym tatuaż, który zostaje z nami na dobre i złe i sądzę, że taka wizja naprawdę do nas przemawia.
fot. esteelauder.pl
Czy Twoim sądzisz, że lokalizacja sklepu w Williamsburgu pomogła Wam w spopularyzowaniu wspomnianych trendów?
Dzięki lokalizacji przy Bedford Avenue, od wielu lat odwiedzają nas fantastyczne klientki - modelki, pisarki, wizażystki, aktorki - i wieść o nas zatacza coraz szersze kręgi. Ponadto uważam, że ludzie stają się coraz odważniejsi i eksperymentują z rzeczami, na które wcześniej się nie odważyli - np. pierścionki, które nosi się na górnej części palca, tzw. knuckle rings - i myślę, że jest to zasługa mediów społecznościowych.
Autorstwo koncepcji stackingu często przypisywane jest Catbird. Skąd wzięło się u Was przekonanie, że więcej znaczy lepiej?
Zawsze mnie to bawi, ale odpowiedź na to pytanie jest dość prosta: mamy tylko dziesięć palców, a pracując w sklepie jubilerskim, chce się po prostu nosić na sobie jak najwięcej biżuterii. Poza tym to coś na kształt zdrowej chciwości i poniekąd nowojorskiego stylu życia. Aby maksymalnie wykorzystać przestrzeń, której jest w naszym mieście mało, jesteśmy zmuszeni iść w górę, a to jest niezłą okazją do dobrej zabawy.
fot. esteelauder.pl
Te wszystkie przebitki, nausznice, koła itd. rzeczywiście znajdują się tuż przy twarzy. Sądzisz, że mogą z tego powodu mieć wpływ na nasz makijaż?
Często tak się dzieje, głównie dlatego, że biżuteria jest tak piękna, że chcemy dopełnić jej charakter makijażem i fryzurą. Sama mam w domu nausznicę od Jennie Kwon, która ma bajkowy, niemal elficki charakter i zawsze, gdy ją noszę, nakładam kosmetyk rozświetlający w najwyższym punkcie skroni i kości policzkowych.
Pozostałe pytania oraz zdjęcia Constance Jablonski z wizyty w nowym salonie
Catbird zobaczycie na The Estée Edit >>>