10
05
2015
Madame Helena Rubinstein – cesarzowa piękna
Helena Rubinstein
Kreatorka kosmetycznej potęgi, makijażowa rewolucjonistka, milionerka i jedna z najbogatszych kobiet wszech czasów. Jej inicjały zdobią słoiczki najdroższych i najbardziej pożądanych kosmetyków świata. Helena Rubinstein. Nazywana przez swoich współpracowników Madame, była prawdziwą damą, kochała piękne przedmioty i do samej śmierci dbała nie tylko o swój wygląd, ale także swój biznes.
CESARZOWA PIĘKNA
Helena Rubinstein urodziła się w 1872 roku jako Chaja. Przyszła na świat w Krakowie i tam mieszkała do osiemnastych urodzin.
Miłością do kosmetyków zaraziła ją matka, od małego smarując twarz córki tajemniczym kremem, dzięki któremu na zawsze miała pozostać piękna. W czasach młodości Heleny wybór preaparatów do pielęgnacji cery był skrajnie ubogi – w znakomitej większości sklepy oferowały tylko szare mydło i szczoteczkę do zębów.
To właśnie Madame sprawiła, że półki zapełniły się pięknymi słoiczkami odżywczych kremów, różami do policzków, mascarami i kolorowymi szminkami. Otworzyła pierwszy na świecie salon piękności, w którym kobiety poddawały się upiększającym zabiegom, a także wprowadziła na rynek takie nowości jak wodoodporny tusz do rzęs, krem z filtrem i witaminowe mazidła. Helena ukuła także pojęcie czterech rodzajów cery, z których każda potrzebuje innego podejścia i kosmetyków specjalnie jej dedykowanych. Milionerka podniosła swoją pracę do rangi nauki – występowała w reklamach swoich produktów w fartuchu laboratoryjnym i używała pojęć w rodzaju diagnozowanie skóry czy krem na receptę.
Helena Rubinstein
Słońce jest samobójstwem dla urody.
Przedsiębiorcza, zaledwie osiemnastoletnia Helena wyjeżdża z domu, by uniknąć przymusowego małżeństwa i nudy. Zamieszkuje w Australii u dalekich krewnych. Tam przykuwa uwagę żon lokalnych farmerów – kobiet o cerach zaczerwienionych i zniszczonych od pracy w pełnym słońcu. Helena jak ognia wystrzega się upałów, a jej mleczna cera i modne kapelusze zacieniające twarz wzbudzają podziw wśród gospodyń domowych.
Młoda i pełna energii emigrantka z przyjemnością dzieli się wiedzą z sąsiadkami i obdarowuje je słoiczkami kremu, który przywiozła z Polski. Ów magiczny specyfik zawierał podobno mieszankę ziół z Karpat oraz esencję z migdałów i został sprezentowany matce Heleny przez słynną aktorkę Helenę Modrzejewską. Rubinstein z pomocą rodziny zaczyna sprowadzać smarowidło do Australii. Krem wzbudza nie lada sensację i rozchodzi się w szalonym tempie. Dzięki niemu Helena zarabia swoje pierwsze duże pieniądze i zakłada w Melbourne jedyny na świecie salon piękności, gdzie oferuje usługi kosmetyczne i sprzedaje swój cudowny krem nazwany Valaze.
Helena Rubinstein
Do zakładu Heleny kobiety przychodziły nieco ze wstydem, lękając się skandalu. Ukryte za woalką, pośpiesznie wysiadały z powozu i wchodziły tylnymi drzwiami.
Na początku XX wieku pielęgnacja skóry wciąż była jeszcze tematem tabu. Kiedy jednak Rubinstein wyleczyła z trądziku znaną aktorkę, a innej pomogła pozbyć się piegów i rozjaśnić cerę, zdobyła klientelę ze śmietanki towarzyskiej. Niedługo potem wszystkie kobiety chciały zostać upiększone w jej salonie. Dzięki dobrym opiniom przekazywanym z ust do ust, jej salon w Melbourne stawał się coraz bardziej popularny, a kilka lat później udało jej się otworzyć dwa kolejne w Londynie i Paryżu.
Z roku na rok oferta kosmetyczna coraz bardziej się powiększała. Pojawiły się w niej zabiegi takie jak masaże twarzy i całego ciała, złuszczanie naskórka, kąpiele w mleku, bicze wodne czy gimnastyka.
Salony Rubinstein organizowały także lekcje piękna, które uczyły kobiety prawidłowych zasad codziennej pielęgnacyjnej rytyny. Helena w tym czasie zaczęła podróżować po Europie, doszkalając się, zbierając pomysły i szlifując swój fach. Po powrocie do Australii opracowała formuły toników i śmietanek do twarzy oraz zaczęła intensywnie pracować nad marketingiem swojej firmy, wysyłając reklamy do gazet i wykorzystując swój wizerunek. W prasie pojawiają się wtedy pierwsze teksty zachwalające krem Valaze, pisane zresztą przez męża Heleny, Edwarda Williama Titus'a.
Helena Rubinstein
Nie ma kobiet brzydkich, są tylko leniwe.
Kiedy wybucha pierwsza wojna światowa, Helena wyjeżdża do Stanów. W 1915 roku otwiera swój salon w Nowym Jorku, a rok później w Bostonie, Filadelfii, Waszyngtonie i Chicago. Jest prawdziwą businesswoman – jeżdżąc po amerykańskich domach towarowych, samodzielnie przekonuje sprzedawców do wprowadzenia jej produktów do asortymentu sklepu. Doskonale zna mechanizmy reklamy i z radością przyjmuje napływ nowych klientek, po tym jak jej salon przy Piątej Alei dostaje pozytywne recenzje w magazynie VOGUE.
To wtedy też Rubinstein wdaje się w konflikt z inną wielką damą świata kosmetyków – Elisabeth Arden. Obie panie wiele łączy: są bardzo bogate i przeżyły awans społeczny. Zarówno polska, jak i amerykańska milionerka dobrze wiedziały, że nic nie jest lepszą rekomendacją niż uzdrowiona twarz słynnej aktorki. Choć kobiety nigdy nie poznały się osobiście, ich rywalizacja trwała przez całe życie – nawet śmierć przyszła po obie w podobnym czasie.
Jednak, jak się okazało, żadna z nich ostatecznie nie zatriumfowała nad drugą: obie prowadziły lukratywne biznesy i sprzedawały obiekty pożądania wszystkich ówczesnych elegantek.
Nie ma znaczenia, jak bardzo kobiecie trzęsą się ręce, zawsze może umalować oczy.
Helena Rubinstein kochała perfekcyjny wygląd i piękne przedmioty. Niektórzy twierdzili nawet, że jest próźna, gdy cała obwieszała się błyszczącą biżuterią. Po każdej kłótni z mężem kupowała perły. Klejnoty sprzeczki są jedną z moich słabości. - mawiała. Jej nowojorski apartament był pełen unikatowych dzieł sztuki, nawet łóżko, w którym sypiała, stanowiło zabytkowy eksponat.
Helena kilkakrotnie zamawiała swoje portrety u znanych malarzy, przyjaźniła się także z Salvadorem Dali. To on uwiecznił jej wizerunek na płótnie, a także stworzył puderniczkę z inicjałami HR. Helena świadomie projektowała opakowania swoich produktów w formie małych dzieł sztuki – wiedziała, że inne kobiety, podobnie jak ona, lubują się w tym, co piękne.