21
06
2014
Urodowe trendy z lat 90., które NIGDY nie powinny wrócić!
fot. Irving Penn, VOGUE
Lata 90. stały się w aktualnym sezonie kultowe, bo przecież z rozkoszą nosimy kolorowe sneakersy, miniaturowe plecaczki i bluzy z Myszką Mickey, a włosy wiążemy w koczki oversizeowymi aksamitkami. Ostatnia dekada XX wieku była okresem wdzięcznym modowo, do którego śmiało można się odwoływać, nawiązując do dziesiątek sesji z cudowną Christy Turlington, które masowo publikował wówczas VOGUE Italia.
Kiedy jednak przyjrzymy się tamtej dekadzie wyłącznie przez urodowy pryzmat, okazuje się, że poza modą na waniliowe perfumy i szalenie długie rzęsy, niewiele było trendów wartych zapamiętania i kopiowania. U nas fokus na te najgorsze, które dziś stanowią świetny przykład tego, jak malować się nie należy.
fot. Irving Penn, VOGUE
Malowanie ust jasnoróżową lub perłową szminką ze srebrnym połyskiem
Wszystkie blondynki w typie Emmy ze Spice Girls nie wyobrażały sobie innego makijażu na swojej buzi, mimo że łatwo było stwierdzić już na pierwszy rzut oka, że srebrzysty połysk sprawia, że skóra wygląda na szarą i zmęczoną, a nawet najdrobniejsze zmarszczki są fatalnie podkreślone.
Wariacji na temat perłowego lśnienia było wiele i to zarówno w produktach do malowania usta, jak i wśród cieni do powiek oraz lakierów paznokci. Każdy z nich nadaje się wyłącznie do... kosza.
fot. Irving Penn, VOGUE
Proste lub kręcone pejsy wypuszczone z końskiego ogona i opadające na twarz
Tym razem przypomnijcie sobie fryzurę Phoebe z Friends. Kiedy nie nosiła rozpuszczonych włosów, zazwyczaj wiązała czuprynę w koński ogon, a przednie pasemka wypuszczała, czasami nawet ozdabiając je koralikami i miniaturowymi spineczkami.
Uczesanie z pejsami występowało także w wersji skręconej, której ambasadorem przez całe lata był... Michael Jackson, a także z grzywką - tutaj odwołujemy się do wspomnień o Brigitte Jones.
fot. Irving Penn, VOGUE
Konturówka dużo ciemniejsza od naturalnego koloru ust i szminki, przez co wyraźnie widoczna
Jedną z największych wielbicielek obrysowywania ust ciemnym ołówkiem i wypełniania ich prawie białą szminką była Pamela Anderson, w której ślady w tamtym czasie szła połowa amerykańskich dziewczyn.
Najstraszniejsze oblicze trend przyjmował w zestawie z utlenionymi włosami (obowiązkowo z przynajmniej centymetrowym odrostem) oraz mocno opaloną skórą (czy to kalifornijskim słońcem czy agresywną lampą nie miało żadnego znaczenia).
fot. Irving Penn, VOGUE
Francuski manicure tworzony przy użyciu klejących pasków
W salonach oraz domowych warunkach wykonywano go, używając białego i jasnoróżowego lakieru. Ten pierwszy nanoszono, korzystając z naklejanych szablonów, a drugim pokrywano płykę od nasady aż po koniec.
Przez kilka ostatnich lat dekady ten sposób malowania paznkci stał się prawdziwym przebojem i zdeklasował całą manikiurową konkurencję. Zdarzało się, że biały fragment zajmował większą powierzchnię niż różowa część płytki, przez co całość prezentowała się naprawdę fatalnie. Nie polecamy!
fot. Irving Penn, VOGUE
Grube pasemka wyraźnie odcinające się od koloru bazy
Raz jeszcze musimy przywołać wasze wspomnienie o Spice Girls, ale tym razem fokusujemy się na Geri, która przez kilka dobrych lat świetności girls bandu nosiła ogniście rude włosy z kilkoma wyraźnymi, blond pasemkami.
Podobnie toporne highlighty pojawiły się także na głowie Rachel z Friends oraz Carie z Seksu w wielkim mieście, a nawet gościły regularnie na czuprynie Beyoncé jeszcze za czasów Destiny's Child. Nigdy, przenigdy nie dajcie się na nie skusić!
fot. Irving Penn, VOGUE
Stosowanie matowej szminki w kolorze czekolady z rdzawą nutką
Jeśli zdarzyło wam się oglądać Friends, przypomnijcie sobie usta Rachel z drugiego sezonu. Tak, dokładnie o ten paskudny kolor chodzi. Kto i dlaczego postanowił po raz pierwszy go zaaplikować, niestety nie wiemy, ale możecie być pewne, że nie służy żadnej urodzie.
Przeczytaj także:
20 urodowych błędów, które popełniasz, kiedy masz 20 lat