Logotyp serwisu miumag.eu

Kradzież na ekranie. 5 produkcji o złodziejach sztuki, które trzymają w napięciu od pierwszej sekundy

Aleksandra Sil | Utworzono: 2025-10-20
Odkryj produkcje o kradzieży sztuki, które łączą piękno, napięcie i zbrodnię. Oto pięć tytułów, które kradną serce widzów.

Spis treści


„This Is a Robbery: The World’s Biggest Art Heist” – skradzione arcydzieła i milczenie, które trwa dekady
„Sztuka zbrodni” – gdy malarstwo staje się motywem zbrodni
„Lupin” – współczesny dżentelmen z paryskiego podziemia
„Vinci” – polska szkoła kradzieży z klasą
Produkcje o kradzieży sztuki: „Książę”

 

Muzealne sale w półmroku, cisza przerywana dźwiękiem alarmu i złodziej, który zamiast pistoletu w dłoni trzyma kopię Rembrandta. Kino kocha ten moment – kiedy piękno spotyka zbrodnię, a estetyka staje się narzędziem przetrwania. Od paryskiego Luwru po krakowskie galerie, od policyjnych archiwów po domowe salony – produkcje o kradzieży sztuki wciągają, bo odsłaniają świat, w którym granica między geniuszem a przestępstwem bywa cienka jak włos z pędzla Leonarda.

To nie są historie o rabunkach, lecz o ludziach – tych, którzy dla jednego spojrzenia na arcydzieło są w stanie zaryzykować wszystko. Oto pięć filmów i seriali, które pokazują, że kradzież może być formą sztuki, a sztuka – najpiękniejszym pretekstem do zbrodni.

 

„This Is a Robbery: The World’s Biggest Art Heist” – skradzione arcydzieła i milczenie, które trwa dekady

 

W nocy z 18 na 19 marca 1990 roku dwóch mężczyzn przebranych za policjantów weszło do Isabella Stewart Gardner Museum w Bostonie i wyniosło trzynaście dzieł sztuki. Zniknęli razem z Vermeerem, Rembrandtem i Degasem – i choć minęły ponad trzy dekady, żadnego z obrazów nie odzyskano. Serial dokumentalny Netflixa „This Is a Robbery” z 2021 roku to czteroodcinkowa rekonstrukcja największej kradzieży artystycznej w historii, warta pół miliarda dolarów.

Reżyser Colin Barnicle nie szuka tanich sensacji – jego narracja przypomina raczej detektywistyczne śledztwo z obsesyjną dbałością o szczegół. Eksperci od sztuki, byli agenci FBI, a nawet członkowie bostońskiego półświatka układają historię, w której wina miesza się z legendą. Produkcja wciąga dzięki umiejętnemu balansowi między faktami a aurą tajemnicy. To nie tylko opowieść o kradzieży, ale też o tym, jak dzieło sztuki – wyrwane z kontekstu – traci nie tylko materialną wartość, ale i duszę.

 

fot. materiały prasowe

 

„Sztuka zbrodni” – gdy malarstwo staje się motywem zbrodni

 

 

Francuski serial „Sztuka zbrodni” to wyjątkowe połączenie kryminału, romansu i historii sztuki. Detektyw Antoine Verlay i historyczka Florence Chassagne rozwiązują sprawy, w których kluczem do zrozumienia zbrodni są dzieła mistrzów: Delacroix, Van Gogha czy da Vinci. Każdy odcinek to inna podróż po muzeach, galeriach i mentalnych labiryntach ludzkiej pasji.

Twórcy nie poprzestają na klasycznym schemacie „zabójca – ofiara – śledztwo”. Wprowadzają motywy artystyczne jako kod emocji i znaczeń. Sztuka staje się językiem zbrodni, ale i drogą do prawdy o samych bohaterach. Ten elegancki, pełen francuskiego wdzięku serial potrafi edukować i wciągać jednocześnie – jak przewodnik po Luwrze, który nagle zamienia się w thriller.

„Sztuka zbrodni” to także dowód na to, że produkcje o kradzieży sztuki nie muszą opowiadać wyłącznie o rabunkach – czasem najciekawsze historie kryją się w motywach, które inspirują do zbrodni.

 

fot. materiały prasowe

 

„Lupin” – współczesny dżentelmen z paryskiego podziemia

 

Kiedy w 2021 roku „Lupin” pojawił się na Netflixie, świat znów zakochał się w archetypie złodzieja z klasą. Assane Diop, grany przez Omara Sy, nie jest zwykłym rabusiem – to mistrz kamuflażu, który kradnie, by przywrócić sprawiedliwość. Inspiruje się literackim bohaterem Arsène’em Lupinem, stworzonym przez Maurice’a Leblanca ponad sto lat temu, i przenosi jego filozofię do współczesnego Paryża.

Serial błyszczy nie tylko intrygą, ale też stylizacją. Louvre w roli scenografii pierwszego odcinka, stylowe garnitury bohatera i precyzja planu czynią z „Lupina” telewizyjny ekwiwalent filmów o Jamesie Bondzie i Ocean’s Eleven. To produkcja, która łączy potrzebę rozrywki z refleksją nad społecznymi nierównościami.
W świecie, w którym granica między złodziejem a bohaterem bywa cienka, Assane Diop staje się symbolem oporu i elegancji – Robin Hoodem XXI wieku.

 

fot. materiały prasowe

 

„Vinci” – polska szkoła kradzieży z klasą

 

W polskim kinie niewiele jest filmów tak inteligentnych i stylowych jak „Vinci” Juliusza Machulskiego z 2004. Główny bohater, złodziej o pseudonimie Cuma (w tej roli Robert Więckiewicz), zostaje wynajęty do kradzieży „Damy z gronostajem” Leonarda da Vinci z Muzeum Czartoryskich w Krakowie. Wspólnikiem zostaje jego dawny kumpel Julian (tu Borys Szyc), a sytuacja – jak to u Machulskiego – szybko wymyka się spod kontroli.

„Vinci” to film, który bawi i uczy jednocześnie. Choć fabuła to fikcja, Machulski odtwarza realia krakowskiego świata sztuki z autentycznym wdziękiem i precyzją. Kamera prowadzi widza przez piwnice muzeów, korytarze galerii i kawiarniane spotkania fałszerzy, tworząc portret środowiska, w którym piękno i przestępstwo idą w parze.

W tle słychać echa klasyki gatunku – „The Thomas Crown Affair” czy „How to Steal a Million” – ale „Vinci” ma własny rytm, pełen ironii i melancholii. To kino, które udowadnia, że kradzież sztuki może być nie tylko przestępstwem, ale i metaforą tęsknoty za utraconym ideałem.

 

fot. materiały prasowe

 

Produkcje o kradzieży sztuki: „Książę”

 

Czasem najpiękniejsze kradzieże nie wynikają z chciwości, lecz z potrzeby sprawiedliwości. Brytyjski film „Książę” z 2020, oparty na prawdziwej historii Kemmptona Buntona, to ciepła, nieco ekscentryczna opowieść o mężczyźnie, który w latach 60. ukradł z National Gallery w Londynie portret księcia Wellingtona pędzla Francisco Goi. Nie zrobił tego dla pieniędzy – chciał zwrócić uwagę rządu na absurdalne podatki i nierówności społeczne.

Jim Broadbent w roli Buntona tworzy postać, której trudno nie kibicować. Helen Mirren jako jego żona dodaje filmowi emocjonalnej głębi. „Książę” to pełna brytyjskiego humoru i humanizmu przypowieść o tym, że sztuka może stać się narzędziem protestu. W czasach, gdy wartości kulturowe coraz częściej stają się towarem, film ten przypomina, że piękno ma sens tylko wtedy, gdy łączy, a nie dzieli.

 

fot. materiały prasowe

 

Aleksandra Sil Avatar

O pracy w redakcji marzyła, odkąd pierwszy raz zobaczyła „Diabeł ubiera się u Prady”, „Nigdy w życiu” i „Jak stracić chłopaka w 10 dni”. Jest nieustannie zafascynowana dynamicznym światem digitalu, w którym trudno się nudzić. Pisze zarówno o modowych trendach i urodowych nowościach, które przetestowała na własnej skórze, jak i o najnowszych wieściach zza oceanu. Doświadczenie zdobywała w takich redakcjach jak Glamour czy Kobieta.pl.

WIDEO

viral

Perfumy z Zary z nutą cappuccino – otul się ciepłym zapachem niczym z ulubionej kawiarni

trend alert